Obrazki z ,,Giełdy na Michała”

Żeby te przedmioty mówić mogły – myślę sobie, przechodząc z boksu do boksu. A każdy oznakowany, a w każdym dziesiątki przedmiotów z duszą i często długą historią. Secesja, biedermeier… Aparaty fotograficzne studyjne wykonane w drewnie. Chowam twarz (w maseczce, a jakże) za wielkim bajecznie malowanym wachlarzem z przełomu XIX i XX wieku. Kim byli gracze, którzy 300 lat temu w salonie gier zasiadali za dziwnym trójkątnym stoliczkiem i wgłębieniami? Co kryła 200-letnia komoda? Jakie dania pojawiały się na pięknej porcelanie i jak to się stało, że przetrwała setkę lat? Z pewnym wzruszeniem patrzę na obraz Świętej Rodziny – taki sam w grubej ramie, wisiał, na potężnym haku nad łożem małżeńskim moich dziadków… Czasem ramy są droższe od obrazów – słyszę – i na taką oprawę stać było tylko bogatych…

Podsłuchuję transakcję przy pięknym zegarze. -3,5 tysiąca złotych – pada propozycja cenowa.

Kolekcje znaczków pocztowych, szkło i jeszcze porcelana. I stare maszyny do pisania (jakie teksty na nich wystukiwano?). Dziwna maszyna do szycia na korbkę z lat międzywojnia. I – czasem, jakby jakiś zgrzyt, zwykłe ciuchy, albo tak popularne przed kilku dekadami – resorki. A obok ze świstem jedzie kolejka…

Gapię się, zapominam notować, już prawie nie rejestruję w pamięci kolejnych antyków, staroci. Jeszcze tylko parę nazwisk kolekcjonerów: Henryk Hybza, Maria i Krzysztof Piaseccy, Łukasz Cichowski (i ,,spółka” czyli ,,Polscy Zbieracze”), Zdzisław Kowalski. Z Poznania, z Wielkopolski

A nasz fotograf, Waldek Malicki, szaleje. I śmieje się, że jego żona to by tutaj ,,wszystko chciała”. Ja – też…

Giełda na św. Michała, na Komandorii. Niegdyś zwykła hala, teraz wyremontowana, odświeżona, elegancka. Wielkie przedsięwzięcia pana Bogumiła Adamskiego, pasjonata dzieł sztuki. Giełda tak potrzebna kolekcjonerom gdy zamknięto Starą Rzeźnię. Tu, przy Michała, będzie docelowo 50 boksów. Wystawcy chwalą. Bo na metalowych kratownicach można rozwiesić obrazy, bo płacą, na razie, symboliczną złotówkę, za wynajem boksów. Bo czysto. I złoszczą się na… koronawirusa, który uniemożliwia im buszowanie po starych strychach i piwnicach, spotykanie się z ludźmi, którzy chcieliby sprzedać spuściznę, pamiątki po swoich rodzicach, dziadkach i jeszcze starszych pociotkach. -Już pomału brakuje mi obiektów do wystawiania – słyszę.

I choć młodzi są zakochani w meblach typu IKEA, to jednak w prezencie chętnie jakiś ,,portret przodka” przyjmą… Albo inny drobiazg, który ociepli zimny wystrój mieszkania.

Na razie wiem, że jeszcze tutaj zajrzę. Prywatnie. Może w następny weekend. Warto…

*Otwarto już Pchli Targ na parkingu przy M1 na Franowie. To druga część przedsięwzięcia dla kolekcjonerów. Też pozyskał swoich zwolenników.

Ewa Kłodzińska

Foto: Waldemar Malicki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *