Właściciel nieruchomości przy ul. Główna 38 wystąpił do miejskich służb z wnioskiem o pozwolenie na wyburzenie ponad 100-letniego budynku, który na działce właściciela od dziesięcioleci nie pełni żadnej użytkowej funkcji i jest coraz większym zagrożeniem dla mieszkańców. I oczywiście zajmuje cenne miejsce,które mogłoby wykorzystane z korzyścią. Obiekt ten figuruje w rejestrze poznańskich zabytków, więc urzędnicy zgodnie z przepisami odmówili zgody na rozbiórkę budynku. Nietrudno sobie wyobrazić głębi, siły i różnorodności negatywnych emocji, jakich doznał tak potraktowany w swoich wnioskodawca. Zapewne już zaskarżył, albo zaskarży urzędniczą decyzję i do skutku będzie domagał się respektowania jego praw albo rekompensaty za ich ograniczenie przez władze miasta.
Każdy na miejscu tego właściciela też pomyślałby jak najgorzej o obowiązującym prawie, które nakazuje właścicielowi zachować cenne materialne pamiątki naszej historii, nie pytając ile taka szlachetna troska kosztuje. Zabytkowy budynek, służący ongiś mieszkańcom Głównej jako sala zebrań, imprez okolicznościowych i spektakli teatralnych powinien zostać uratowany jako wartość dla osiedla i miasta, ale na to trzeba pieniędzy. Każdy mieszkaniec, który z przykrością i żalem odebrałby wiadomość o pozwoleniu na wyburzeniu zabytku, jednocześnie z pewnością rozumie sytuację właściciela pozbawianego swoich praw i obarczanego kosztem dalszego chronienia jemu nieprzydatnego całkiem obiektu. Urzędnicza „troska” o wspólne dziedzictwo materialne kosztem obywatela, który musiałby za to dziedzictwo zapłacić jest tylko godna pożałowania hipokryzją. Znamy na Głównej przykłady, że prywatny właściciel własnym jedynie kosztem dobrowolnie trwale uchronił dla przyszłych pokoleń zabytkowe obiekty, ale nie można wymagać takiej wyjątkowej postawy od wszystkich. W przypadku zabytku przy Głównej 38 oczekujemy stosownych działań ze strony władz miasta.